Sceny z życia intymnego
O miłości można opowiadać na wiele sposobów i twórcy filmów chętnie sięgają po ten temat. Rzadko kiedy udaje im się jednak zaskoczyć widza, co dodatkowo wyróżnia film „Sceny z życia intymnego” na tle innych produkcji o miłości.
Reżyserem filmu jest Ed Blum, a za scenariusz odpowiada Aschlin Ditta. „Sceny z życia intymnego” łączą w sobie wątki komediowe z dramatycznymi, a równie często jak widz będzie śmiał się z nieporadnych wyczynów przedstawionych na ekranie bohaterów, nachodzić go będą refleksje związane z sensem miłości i seksu.
Ten ostatni – wbrew pozorom – jest w filmie obecny i chociaż zamaskowany, przez cały czas daje o sobie znać. Widzowie powinni jednak skupić się na czymś innymi, a mianowicie na przedstawionych w filmie postawach, które tak naprawdę są odwzorowaniem zachowań, w których każdy z nas odnajdzie coś znajomego.
Para, która w pokojowej atmosferze omawia sprawy związane z rozwodem; pozornie szczęśliwy biznesmen, który musi płacić za swoją miłość czy dwóch homoseksualistów, z których jednemu zależy na jednorazowych przygodach, a drugiemu na poważnym związku – film momentami przypomina dzieła Allena, ale gdyby wyreżyserował go słynny nowojorczyk, z pewnością oglądałoby się go o wiele przyjemniej. Najgorszą wadą produkcji jest to, że przez połowę filmu nic się tak naprawdę nie dzieje, a błyskotliwe dialogi z pewnością wiele straciły przy tłumaczeniu ich na język polski.
Ze znanych aktorów występujących w tym filmie, warto wspomnieć o Ewanie McGregorze, który po raz kolejny wcielił się w rolę homoseksualisty. W przeciwieństwie jednak do produkcji „I Love You Phillip Morris”, tym razem nie jest już aż tak zniewieściały.
„Sceny z życia…” najlepiej obejrzeć z bliską osobą, bo chociaż seans może się nieco dłużyć, to czas na niego poświęcony nie będzie czasem straconym.