Z historią pod jednym dachem
Czy można zrobić użytek z opuszczonych hal przemysłowych, warsztatów, szwalni, składów materiałowych, dawnych domów towarowych, przędzalni, plajtujących fabryk i hut, w których niegdyś pracowali ludzie, a dziś mieszka w nich historia i ich ściany wspominają dawne czasy? Okazuje się, że tak i to wielki.
Pierwsze próby zaadaptowania pofabrycznych hal na pomieszczenia mieszkalne uczynili mieszkańcy Nowego Jorku w latach pięćdziesiątych XX wieku, kiedy to miało miejsce przeobrażenie przemysłu ciężkiego w lekki, a budynki fabryk, szwalni i domów towarowych zaczęły pustoszeć; ceny wynajmu spadać. Kto potrzebował tak wielkich przestrzeni?
Na początku głównie artyści, którzy za niewielkie pieniądze mogli otrzymać sporo wolnego miejsca na swoje malarskie pasje i własne atelier. Był czas, kiedy mieszkanie w lofcie było dla artystycznej bohemy koniecznością i nie lada szpanem. Inaczej nie wypadało.
Pamiętam, że po raz pierwszy miałam okazję poczuć niepowtarzalny klimat loftu, oglądając film „Bed of Roses” („Usłane różami” z muzyką bon Jovi’ego w tle). Nie wiedziałam co prawda, że tak nazywa się tego typu pomieszczenie, w którym mieszkał główny bohater – mąż malarki, nie do końca pamiętam też fabułę, ale mieszkanie na „strychu” zrobiło na mnie wielkie wrażenie.
Z czasem mieszkanie w loftach (z ang. poddasze, strych; tak nazwano pomieszczenia pofabryczne zamienione w mieszkania) spotkało się z aprobatą tych, którzy za nic mieli idee tradycyjnego domu.
Dziś moda na lofty dotarła i do nas. Zaczęto doceniać ogromne możliwości tak dużych powierzchni, jakie dają dawne fabryki, składy materiałów, czy warsztaty. Łączą w sobie surowość formy i luksus (oczywiście trzeba za niego słono zapłacić), a przy tym oryginalny styl i wygodę. Są w stanie zapewnić swoim lokatorom miejsce do pracy (na mieszkanie w loftach najczęściej decydują się artyści i przedstawiciele wolnych zawodów – pisarze, malarze, rzeźbiarze) i swobodnego życia.
Cechy charakterystyczne loftów to przede wszystkim wysokie sufity, otwarta przestrzeń, wyraźnie wyeksponowane materiały budowlane i duże okna.
Lofty – marzenie każdego, kto kocha otwarte przestrzenie i postindustrialną architekturę. Dzięki miłośnikom takich wnętrz stare fabryki, budynki przemysłowe przeżywają drugą młodość. Uwielbiam budynki ze starej cegły, wolne przestrzenie, okna w metalowych oprawach. Dla mnie osobiście pięknym przykładem takiej postindustrialnej architektury jest zabudowa Manufaktury w Łodzi, w której to z Fabryki Włókienniczej przemieniła się w wyjątkową galerie handlową, centrum konferencyjne. Podobno w ofercie miały znaleźć się także lofty i zapewne będą miały o wiele większy urok, niż takie, które powstają w budynkach jedynie stylizowanych na stare. Te w Łodzi mają „duszę”. Dlatego właśnie ten artykuł uważam za najciekawszy.