Szymborska pokazuje palcem

Nie przepadałam niegdyś za poetycznością Wisławy Szymborskiej nagrodzonej w 1996 roku przez Akademię Szwedzką za poezję, która z ironiczną precyzją pozwala historycznemu i biologicznemu kontekstowi ukazać się we fragmentach ludzkiej rzeczywistości. Wydawała mi się za mało lotna, za mało nowoczesna, za mało oryginalna, mnie niedotycząca, zbyt prosta – dziś z uporem maniaka szukam takich tekstów (bardzo „dotyczących”) i z przyjemnością sięgam po tego typu poetyckie perełki, jak najnowszy tomik (2009, wydawnictwo Znak) „Tutaj” Wisławy Szymborskiej – może do cichych słów potrzeba dorosnąć.

Jej oczy jakby trochę mniejsze, rzęsy krótsze, wzrost niższy i całe ciało obleczone luźniej skórą niegładką, nie bez skazy, ale mimo to poezja wciąż młodzieńcza i świeża – to mnie zaskakuje, skąd w 86-leniej kobiecie tyle dziecięcej spostrzegawczości i niezwykłego punktu widzenia? Czyżby poezja działała jak witamina młodości?

„Tutaj” pokazane palcem to wspomnienia dojrzałej i życiowo mądrej kobiety o kilkunastoletniej dziewczynie z szalikiem w kolorowe paski zrobionym przez matkę. To dotknięcie współczesności – snów, złudzeń, niewiedzy, przemocy, niepamięci, prawdy, że Żyjemy dłużej,/ale mniej dokładnie/i krótszymi zdaniami/ i żalu, że zamiast wspomnień przywozimy z podróży slajdy.

Subtelne „Tutaj” (nieco delikatniejsze niż poprzednie tomiki) ma klasę, jest poważne i dystyngowane, a przez powagę przedziera się głos zdumionego światem filozofa, który bacznie obserwuje rzeczywistość, ale nie ma monopolu na wiedzę – może się tylko domyślać. Skupione zarówno na tym, co realne, jak i na tym, co niematerialne (trudne do określenia) wiersze polskiej noblistki przenoszą w lekko zagadkową przestrzeń, która niby jest tutaj (pokazana palcem) – na wyciągnięcie ręki, a jednak daleko – w odległe zakamarki swoich myśli i wyobrażeń. Niby zaledwie dziewiętnaście wierszy, ale jak dokładnie gromadzących życie, jak pięknie napisanych niemłodą już ręką Wisławy Szymborskiej, w której wciąż pomieszkuje dziecko.