Gra anioła

Gra aniołaCzy możliwe jest, by kolejne części filmów, czy książek były lepsze lub chociaż tak samo dobre jak pierwsze produkcje i wydania? Historia kina i literatury pokazuje, że pierwsze jest zawsze najlepsze i możemy mieć tu do czynienia z tzw. zmęczeniem materiału, z dużymi oczekiwaniami odbiorcy, brakiem świeżości i niedostatkami pomysłu. Czytając nową książkę Carlosa Ruiz Zafona „Gra anioła” porównywałam ją w każdym momencie do poprzedniej pozycji napisanej przez tego autora – „Cień wiatru” (żadna z recenzji nie dała bowiem zapomnieć, że jest to książka twórcy bestsellerowej powieści). Chyba nie potrafię jednak odpowiedzieć która jest lepsza. A może raczej – nie chcę.

Jedno jest pewne, że Carlos Ruiz Zafon wielokrotnie nagradzany były za swoją piątą z kolei książkę. Jego prozę zaś porównuje się do twórczości docenianych Arturo Perez-Reverte i Umberto Eco. Pełna magii, intryg, tajemniczości, wielowątkowości i pięknych opisów miasta. Wszystko utrzymane w stylistyce delikatnego, klimatycznego mroku.

Pisarz nigdy nie zapomina dnia, w którym po raz pierwszy przyjmuje pieniądze lub pochlebstwo w zamian za opowieść. Nigdy nie zapomina tego momentu, kiedy po raz pierwszy słodka trucizna próżności zaczyna krążyć mu z żyłach, wierząc, że jeśli zdoła ukryć swój brak talentu, sen o pisarstwie zapewni mu dach nad głową, ciepłą strawę pod wieczór i ziści jego największe marzenie: ujrzy swoje nazwisko wydrukowane na nędznym skrawku papieru, który zapewne go przeżyje.

Dokładnie wszystkie te cechy charakteryzują opowieść o Davidzie Martinie, który rozpoczyna swoją pisarską „karierę” od stanowiska gońca w barcelońskiej gazecie “La Voz de la Industria”. Z czasem dotyka bólu pisania, tworząc odcinkową powieść i pomagając kreślić litery na stronach cudzej książki. Własny debiut literacki uznaje za kompletną porażkę, którą dopełnia bardzo zły stan zdrowia i wiadomość o śmiertelnej chorobie.

Zafon nie byłby sobą, gdyby w tę historię nie uwikłał niezwykle tajemniczych postaci, które pojawiają się nie wiadomo skąd, ale wiadomo po co. Zjawiają się one z życiowym pisarskim zadaniem dla Davida. Nie chodzi jednak o stworzenie zwykłej książki, lecz takiej, za którą ludzie oddawaliby życie, a autorowi przyniosłaby nieśmiertelność.

Całości towarzyszy świadomość istnienia bardzo intrygującego Cmentarza Zapomnianych Ksiąg, w tle czuć zapach starego pożółkłego książkowego papieru, atramentu, kurzu unoszącego się w księgarnianym powietrzu i klimatycznych barcelońskich uliczek.

„Grę anioła”, jako drugą książkę z planowanego czteroksiągu polecić można zarówno tym, którzy nie znają prozatorskiego stylu Zafona, (warto zagłębić się w niepowtarzalny klimat), ale również tym, którzy mieli okazję czytać „Cień wiatru” – chociażby dla porównania obydwu pozycji – bardzo chętnie poznam Waszą opinię, która zabrzmieć może – wtórność nad wtórnościami, albo dobra kontynuacja pomysłu.

Książka posiada własną stylową stronę internetową http://www.graaniola.pl/ – zapraszam!