Chopin – samotność w tłumie
Podobno najdziwniejszym z ludzi jest geniusz: ten tak daleko w przyszłość wybiega, że ginie z oczu ludzi z nim żyjących, a nie wiadomo, które pokolenie pojąć go zdoła. Czyżby Fryderyk Chopin, który wypowiedział te słowa obawiał się, że ludzie nie docenią jego talentu? Nasze pokolenie na szczęście nie kryje swoich wyrazów sympatii dla polskiego geniuszu kompozytorskiego Fryderyka. Dziś przypada jego 200 rocznica urodzin i nawet google nie omieszkało poświęcić nieco miejsca na stronie głównej, by poinformować o tym odwiedzających. Wszak Fryderyk Chopin wielkim kompozytorem był.
Co prawda w metryce chrztu kompozytora stworzonej w kościele parafialnym w Brochowie istnieje data urodzin – 22 luty 1810, ale i tak powszechnie uznano, że Fryderyk urodził się 1 marca (sam artysta przedstawiał tę datę jako jedynie słuszną). Jak to w każdej biografii wielkiego muzyka bywa i w tym przypadku podkreśla się fakt, że Chopin już od najmłodszych lat obcował z muzyką. Tekla Justyna z Krzyżanowskich – matka Chopina grała na fortepianie, a Mikołaj Chopin – ojciec kompozytora akompaniował na flecie i skrzypcach. Dom Frycka był więc doskonałym miejscem na rozwijanie młodego talentu, ale również okazałą oazą spokoju i miłości, do której często powracał myślami, jako dorosły już mężczyzna.
Grał więc młody Fryderyk i cieszył uszy słuchaczy własnymi kompozycjami (polonezami, marszami), a w osiem lat po jego narodzinach ktoś zdążył nawet zauważyć, że dziecko to, to prawdziwy geniusz muzyczny: nie tylko bowiem z łatwością największą i smakiem nadzwyczajnym wygrywa sztuki najtrudniejsze na fortepianie, ale nadto jest już kompozytorem kilku tańców i wariacji, nad którymi znawcy muzyki dziwić się nie przestają. Jednym słowem geniusz, bo jak inaczej określić chłopca, którego talentu nie był już nawet w stanie bardziej rozwinąć nauczyciel Frycka – Wojciech Żywny? Zapisano więc Chopina na prywatne lekcje kompozycji do Józefa Elsnera i dokształcanie w ramach gry na organach u wybitnego Wilhelma Wacława Würfla, nie umniejszając przy tym roli ogólnego i wszechstronnego wykształcenia.
W późniejszych latach Chopin skupił się na własnych kompozycjach (Koncert f-moll, Fantazja A-dur na tematy polskie), zachwycając znawców muzyki. Rozpoczął także trasę koncertową (jak to współcześnie brzmi) po Europie, choć myśli o dalekich podróżach nie nastrajały go pozytywnie. Zaczęły nękać go wizje o odległej obczyźnie i opuszczeniu ukochanego domu rodzinnego.
Ażeby wieniec sławy w niezwiędły zamienić,
Rzucasz lubych przyjaciół i rodzinę drogą;
Mogą cię obcy lepiej nagrodzić, ocenić,
Lecz od nas kochać mocniej pewno Cię nie mogąKonstancja Gładkowska – sympatia Fryderyka
W 1830 roku rozsądek jednak wziął górę nad sercem – Fryderyk opuścił dom i wyruszył do Wiednia. Nawet wieść o wybuchu powstania listopadowego nie wpłynęła na powrót (podobno przyjaciel Chopina – Tytus Woyciechowski kategorycznie zabronił mu powrotu). Tęsknota z krajem, Konstancją i wszystkim tym, co pozostawił w Polsce wciąż rosła, ale jak wiadomo właśnie w takich chwilach smutku i w burzę emocji najchętniej odwiedza artystów wena. Fryderyk oddał się doszczętnie muzyce, a nieco dramatyczne utwory, które zaczął komponować doskonale oddawały stan jego ducha – Scherza h-moll, Etiudy c-moll „Rewolucyjne”, Ballada g-moll. Skończył się czas lekkiej wirtuozerii i liryzmu.
A ja tu bezczynny, a ja tu z gołymi rękami, czasem tylko stękam, boleję na fortepianie, rozpaczam.
Fryderyk
Po upadku powstania zmęczonym negatywnymi emocjami postanowił zmienić otoczenie i wyruszył do Paryża. Tu w biedzie i ze świadomością, że jego ukochana Konstancja wychodzi za mąż za ziemianina Grabowskiego próbował zorganizować swój koncert. Udało mu się wystąpić dopiero po roku starań, ale za to przed wielce szanownym gronem słuchaczy – samym Ferencem Lisztem i François–Josephem Fétisem. Koncert należał do bardzo udanych. Posypały się liczne propozycje, które ostatecznie przekonały Fryderyka, że musi pozostać w Paryżu. Świetnie się tu odnalazł. Stał się duszą towarzystwa – uwielbiany przez kobiety wzbudzał zazdrość wśród mężczyzn. Z tego też okresu pochodzą miłosne historie Chopina – m.in. z prawie już żoną – Marią Wodzińską i pisarką Aurore Dudevent (pseudonim: George Sand).
Komponował coraz mniej, ale za to wybitnie, zaczął też podupadać na zdrowiu i nawet pobyty na łonie natury Nohant i gorące uczucie, którym obdarzyła go George, nie były w stanie go poprawić; do tego jeszcze konflikt z synem Sand. Fryderyk musiał wyjechać do Paryża, co ostatecznie sprawiło (tuż obok pomocy córce Sand – Solange, która właśnie skłócona była z matką), że miłość między Fryderykiem i George prysła. To był cios. Fryderyk próbował się z tego wszystkiego otrząsnąć, ale gruźlica nie dawała mu spokoju, dręczyły myśli o samotności i nawet odwiedziny siostry – Ludwiki nie były w stanie przerwać złej passy. Fryderyk zmarł 17 października 1849 roku.
Z archiwum dźwięku
Nohant jest dziś piękne jak dawniej kiedy pszczoły
zapylały rumianki a po kocu wędrowały dokuczliwe mrówki
powtarzałeś do znudzenia fourmi fourmi droga George
i układałeś palce na nie całkiem nagich udach. miały
dla ciebie ukryte znaczenie. kazałeś słuchać. słyszałam
tylko suchotniczy kaszel. nic w tym z wirtuozerii mazurka
byłeś zły gdy Delacroix nie uchwycił pasji w twoich
oczach a przecież widywałeś ją każdego ranka w odbiciu
fortepianu. ja znacznie częściej zaraz po przebudzeniu.
zasiadałam do krótkonogiej ławy i zaczynałam dociekać
czemu tak bardzo nie umiesz stać się natchnieniem dla
mojego słowa jak ja tłem dla twoich nokturnów. preludiów
mówiłam że wszystko zrozumieć to wszystko wybaczyć
widać nie rozumiałam nic. żadnego dźwięku. brzmienia.
nuty której brakowało już od samego początku zanim
jeszcze zagrała ci w głowie. tylko te chwile łapane
znienacka pozwalały wierzyć że byłam jedyna. ty któryś
z kolei. wątpiłeś a ja pozwalałam ci gubić się w domysłach.
lękać. być niepewnym wszystkiego a zwłaszcza miłości
wystarczy że miałeś dar więzienia jej na pięciolinii
co ty wiedziałeś o zwykłym życiu. nawet tego że będę tylko
francuską kochanką polskiego artysty. musiałam odejść
zanim ty odszedłeś Fryderyku przy obcych Chopinie
Czy każdy geniusz musi być samotny?
Chopin wielkim artystą był i nawet swoim dandyzmem przedstawiał swoją samotność, ekscentryczność no i geniusz, albowiem wśród wszystkich kolorowych innych artystów, on ubrany w klasycznych kolorach czerni i bieli wyróżniał się z tłumu. Całym sobą: talentem i osobowością, ach.
otóż to – niewymuszony oryginał swoich czasów
geniusz