Najbardziej pierwsze wrażenie
Mówi się, że diabeł tkwi w szczegółach i potwierdzają to krytycy sztuki – ludzie, którzy wnikliwym okiem przyglądają się różnym dziełom, często koncentrując się na detalach właśnie – niedociągnięciach i błędach. A co jeśli dane dzieło nie ma szczegółu i całe w sobie jest jednym wielkim ogółem tak, jak w przypadku obrazów Rafała Karcza.
Dlaczego ogółem? Z pomocą przychodzi nam sam artysta nie pragnę zajmować się detalem, szczegółem – kładę nacisk na ogólne masy, sylwety – stąd zamglenia i rezygnacja z dosłowności. Rafał Karcz urodził się w 1969 roku w Krakowie. Jest absolwentem Historii Sztuki na Uniwersytecie Jagiellońskim i Wydziału Form Przemysłowych na krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Jednak swoje pierwsze studenckie ślady pozostawił na Wydziale Slawistyki i Rusycystyki, być może dlatego tematem jego pracy magisterskiej był Socrealizm w malarstwie radzieckim. Dziś jest członkiem Stowarzyszenia Pastelistów Polskich, malarzem i fotografem i wyraźnie wie czego chce i dokąd zmierzać powinna jego sztuka – łączyć to, co nieskończone z tym, co pozornie banalne.
Dostrzegam w tych zamglonych obrazach jakąś głębszą filozofię, choć nie ma w nich obranego jednego kierunku, czy techniki. Jest za to jeden styl – teraz już przeze mnie łatwo rozpoznawalny. Są ołówki, tusze, akwarele i gwasze. Są pozornie (prawie komiksowe) niedbałe kreski, pospiesznie zamalowywane puste przestrzenie, a la pop – art’owa stylistyka, niewyraźne scenerie. Artysta ceni sobie czas, dlatego farby olejne nie są dla niego – także dlatego, że za długo schną – po prostu, a rysunek rodzi się w jednej chwili – nieważne czy inspiracją jest muzyka czy wewnętrzne życie klubów, ulic i miast – jeśli przychodzi pomysł trzeba przeobrazić go we wrażenie. Potem już tylko dotrzeć do widza i otworzyć się przed nim i jego krytyką.
Podoba mi się bardzo taki sposób podejścia do sztuki i pozostawienie odbiorcy możliwości dociekania „w czym rzecz”. I jeszcze te szczegóły, których brak – pozwalają widzowi wyjść poza to, co widzialne i poczuć, co w sztuce bez dwóch zdania najważniejsze.
Jeszcze jedno cieszy mnie bardzo i poniekąd zaskakuje w twórczości artysty. Zawsze wydawało mi się, że ludzie, którym dano wgląd do teorii różnego typu (np. historii sztuki) są nimi przesiąknięci, że aż wyżymać można. Rafał Karcz mimo swojego wykształcenia od teorii (których z pewnością zna aż nadto) woli trzymać się z daleka i jak sam mówi – maluje, a nie gada. Może właśnie dzięki temu jego obrazy żyją sobie swoim życiem pełnym prawdziwej (nie teoretycznej) sztuki.
zapraszam do obejrzenia obrazów artysty:
-
http://www.bochenskagallery.pl/
-
http://www.galeriakarowa.pl/artysci.php?pk_a=76
A ja bym właśnie poteoretyzował, chociaż z wykształcenia jestem praktykiem. Odchodzenie od szczegółów w malarstwie w dzisiejszych czasach ma sens, ponieważ dookoła obecne są już nie tylko fotografia czarnobiała i kolorowa. Coraz łatwiej jest zrobić zdjęcie i je rozpowszechniać (aparat cyfrowy, Internet, drukarka na biurku). Dosłowne naśladowanie natury przez malarza/rysownika (w sposób fotograficzny) traci na znaczeniu stając się niekiedy domeną skostniałych akademików. Jednak nasza pamięć nie działa jak aparat fotograficzny i tu tkwi ogromne pole do popisu dla malarstwa, które może uzyskać efekty bliższe naszemu niewyraźnemu zapamiętywaniu, naszej podświadomości, czy snom. Patrząc na obrazy zaprezentowane w artykule (choć nie tylko na nie, bo na wiele innych współczesnych) możemy się wzdrygnąć sami nie wiedząc dlaczego. Ale pewnie dzieje się tak, ponieważ sami w podobny sposób zapamiętaliśmy nasze wspomnienia widziane nieraz kontem oka, gdzieś głęboko je zakopaliśmy i teraz wracają. Zdjęcie może bardziej realistycznie oddać rzeczywistość (powiedzmy), lecz malarstwo ma potencjał lepiej oddać rzeczywistość naszej pamięci, to w jaki sposób widzimy i gromadzimy to, co ujrzeliśmy. (Zapraszam do obejrzenia naszych obrazów: http://zasciankowi.pl/galerie.html)
„Mądrego mądrze poczytać” 🙂 zgadzam się z Panem w zupełności. W naszym dzisiejszym obrazowym świecie mnóstwo jest dosłowności i szczegółowości, więc brawo dla tych, którzy potrafią na codzienność spojrzeć nieco inaczej, zapamiętując ją po swojemu, „ku pamięci tego, co jeszcze nie odeszło”
ps. świetna idea (ładnie nazwana)