Do nowego anioła
Zawsze interesowało mnie co czuje, myśli, jak wewnętrznie reaguje na zewnętrzne bodźce osoba, która przebywa w śpiączce. Czy słyszy co mówią do niej inni, czy czuje bezsilność, gdy chciałaby odpowiedzieć, a nie może, gdy chciałaby krzyknąć jak jest jej źle, a ciało nie pozwala. Są osoby, które mocno wierzą w to, że ludzie pozostający w śpiączce czują obecność bliskich i słyszą wszystko, co dzieje się dookoła. Wierzył w to także Arno Bohlmeijer, który w książce „Do nowego anioła” przedstawił pewien bolesny fakt z własnego życia.
W ułamku sekundy, w chwili nieuwagi kierującego samochód uderza w drzewo, a wypadek przynosi ze sobą 4 ofiary na ciele – ciężko ranny ojciec i dwie córki, niewybudzająca się ze śpiączki matka i wiele ofiar traumatycznych przeżyć związanych z wypadkiem.
Wielu mi to mówiło: tuż za Wornfield za zakrętem uderzam w wysepkę i ponieważ staram się odzyskać kontrolę nad pojazdem lub ponieważ zupełnie ją tracę, zjeżdżamy z drogi i uderzamy prosto w wielkie drzewo. Na tych polach rośnie tylko jedno takie drzewo.
Tragedia ta zmienia życie wielu osób – teraz wszystko kręci się wokół nieobecnej kobiety – matki, żony i córki w jednej osobie.
Co można powiedzieć kochanej osobie, która leży w bezruchu i nie daje znaków życia? Jak się z nią porozumieć, jak mówić, by zrozumiała i usłyszała? Książka została napisana jako wzruszający i poruszający dialog męża z przebywającą w śpiączce ukochaną żoną. Mądry dialog, który jednocześnie ma przygotować rodzinę na nowe, inne życie bez kogoś, kogo kocha się całym sobą.
„Do nowego anioła” to wzruszająca refleksja nad przemijaniem, śmiercią, miłością i życiem. Czyta się ją tak, jakbyśmy podglądali cudze życie przez dziurkę od klucza, jakbyśmy niechcący i przez przypadek poznawali ludzkie cierpienie i niemoc. Książce przyświeca piękna i głęboka myśl, która niesie ze sobą wiele nadziei, bo jak śmierć potężna jest miłość.