A gdy przyjdą muzykę ukraść…
Zawsze fascynowały mnie biografie wielkich kompozytorów, zwłaszcza te z niejasnymi i pełnymi tajemnic wątkami w twórczości, podobnie zresztą, jak fascynujące wciąż wydają mi się odkrycia partytur i notacji muzycznych i dociekanie ich autorstwa. Wyobraźmy sobie sytuację – przebywając na wakacjach, z czystej ciekawości, a może trochę zupełnie przypadkowo, trafiamy na stary strych i znajdujemy na nim drewnianą skrzynkę pełną pożółkłych stron, na których zapisane są (nieczytelnie) nuty. Podpis głosi, że stworzył je nieznany nam, ani światu, człowiek. Jako, że jesteśmy amatorami, jeśli chodzi o muzykę poważną i jej kompozycje, zupełnie nie wiemy co z tym fantem zrobić.
Niewiarygodne? A jednak w książce „Kompozytor” Sławomira Górzyńskiego (swoją drogą skrzypek i altowiolista) możliwe, tylko, że to nie my znajdujemy zapisy nutowe, a niedoszły profesor, niezbyt utalentowany i porzucony przez kobietę kompozytor – Gregor Zweite, który zaszywa się przed życiowymi problemami w wynajętym domu. Z kolei nieznany światu muzyk, to żyjący na przełomie XIX i XX wieku Wilhelm Corrado Fuchs – więziony i maltretowany przez ojca, uznającego jego kalectwo, jako karę za śmierć matki przy porodzie syna. Jedyną ulgę w cierpieniach Wilhelma przynosi muzyka, która kołysze mu się w głowie i pragnie rozbrzmiewać w całym świecie. Uda jej się to i chyba ona jedyna zwycięży – nie za sprawą Corrado Fuchsa, a Gregora Zweite’a właśnie.
Jest 2022 rok, pełno w branży muzycznej, nawet muzyki poważnej, kiczu i stylizowania się na wielkich kompozytorów. Niektórzy twórcy jakoś sobie radzą, a Gregor Zweit, któremu profesura przeszła koło nosa za sprawą niby najlepszego przyjaciela, nie bardzo. Cierpi na bez-natchnienie w bez-wenne dni. Męczy się okropnie, by stworzyć przebój klasyki na miarę Mozarta lub Ravela, ale widać nie jest mu to dane. Kiedy odkrywa partytury Wilhelma i jego genialne kompozycje, przychodzą mu do głowy dwie myśli: jedna, by stać się sławnym jako odkrywca tajemniczego talentu i druga, by ich autorstwo przypisać sobie, kradnąc/przywłaszczając sobie wszystkie zapisy. Może gdyby wcześniej nie obiecał znajomemu jakiejś dobrej kompozycji, to żyłby z czystym sumieniem, a tak musiał podesłać cudzy utwór. Reszta, dzięki fałszowi świata i prawu pieniądza potoczyła się sama. Ludzie i znawcy muzyki okrzyknęli Gregora geniuszem. Nie było czasu, a może i chęci, aby cokolwiek odkręcać, ale za odniesiony sukces przyjdzie zapłacić.
„Kompozytor” to książka z serii porywających i wciągających – na pewno za sprawą ciekawej tematyki, lekkości pióra Sławomira Górzyńskiego, klimatu tajemnicy miejscami przesiąkniętej muzyką – gdy się dobrze wsłuchamy usłyszymy nawet kompozycje Wilhelma Corrado Fuchsa i bardzo przyjemnej konstrukcji książki. Opowieści głównego bohatera przeplatane są pamiętnikowymi notkami, żyjącego dużo wcześniej Corrado i fragmentami z prasy.