Książka – małe dzieło sztuki
Papier, druk, rysunek na okładce – to pierwsze skojarzenia, które przychodzą mi do głowy, kiedy myślę o książkach od strony wizualnej. Ale od chwili, kiedy poznałam książki – dzieła sztuki, pomijam tu kwestię wartości treści, książki które samym wyglądem nie pozwalają o sobie zapomnieć, na które się patrzy i widzi się arcydzieło, w moim słowniku pojawiło się nowe sformułowanie – książki artystyczne. Można je nie tylko czytać, ale wpatrywać się w nie, dotykać i czuć ich chropowatość, wiotkość, zapach – po prostu doświadczać.
Anatol Girs i „Byliśmy w Oświęcimiu”
Wybitny grafik wpadł na pomysł oprawienia książki w pasiaki pochodzące z oryginalnych ubrań więziennych. Na okładce widniał czerwony trójkąt, jako znak przestępcy politycznego, z literą”P” i numerem obozowym. Przez okładkę niektórych egzemplarzy został przeciągnięty drut kolczasty, a swój własny egzemplarz Anatol Girs oprawił w skórę z płaszcza esesmana. Książka zawiera opowiadania Janusza Nel Siedleckiego, Krystyna Olszewskiego i Tadeusza Borowskiego.
Maciej Jabłoński i unikalny „Czas dla siebie”
Książka niezwykła nie tylko ze względu na okładkę, która natychmiast przykuwa uwagę, ale również za sprawą pomysłu na zawartość. Czytelnik może zadumać się nad treścią i dzięki lusterkom, umieszczonym na kartach książki, spojrzeć na siebie z nieco innej perspektywy.
Camilla Brodersen i „Śmierć nas nie rozdzieli”
„Telefon może być mostem rozpiętym w przestrzeni, ale most może także być przerzucony przez tysiąclecia. Mając książkę w ręce możesz usłyszeć łagodne, pełne miłości słowa wypowiedziane wieki temu. Książka czyni cię nieśmiertelnym. Między stronami żyjesz i śpiewasz na zawsze.
Dlatego mój drugi obiekt jest książką telefoniczną – książka jest środkiem komunikacji (stąd ten fragment telefonu) pokonującym barierę czasu. Książka czyni cię ”nieuchwytnym” w czasie i daje ci możliwość podróżowania w czasie – przynajmniej do pewnego stopnia.”
Marek Gajewski i „457 dni i nocy”
Teksty Krzystofa Kamila Baczyńskiego zostały umieszczone w unikalnej skrzyneczce, do której artysta przymocował dwa kawałki pękniętej cegły. Wewnątrz książki umieścił natomiast trzy cegły. Dwie z nich owinięte zostały w zadrukowany wierszami papier, trzecią przeplata czarna linka w kształcie krzyża.
Renata Pacyna-Kruszyńska i „Ten, który spada”
„Mrożkowskie spadanie jest groteskową metaforą przemijania w czasie. Towarzyszy mu całe spektrum emocji, poczynając od niepewności po chęć zatrzymania procesu i związane z tym lęk i agresja. Bohater obserwuje reakcje innych spadających, nieświadomych procesu lub go ignorujących, rozpaczliwie próbujących wyzwolić się z niego lub po prostu obojętnych. Swoistym kuriozum na tym tle jest masa ludzka zbita w gigantyczną kulę, gdzie ludzie odwróceni ku jej środkowi nie rejestrują procesu spadania.
Całość tekstu utrzymana jest w tak charakterystycznym dla Mrożka tonie kpiny, ironicznego, wnikliwego ale i ciepłego, zabawnego komentarza rzeczywistości i ludzkiej kondycji.
Forma pracy, gdzie kolejne nawarstwiające się płaszczyzny tekstu kreują w przestrzeni (zależnie od interpretacji) kulę lub rodzaj leja, z jednej strony jest dosłowną interpretacją pojawiającej się w opowiadaniu kuli, z drugiej opowiada o wpadaniu w otchłań. Nazwisko autora i tytuł zostały tu wykorzystane jako element kontrastowy do kuli. Kruchy odcinek tekstu mający lada moment ulec destrukcji poprzez zderzenie z tekstem opowiadania.”
Jaka szkoda, że tego typu książki nie leżą na półkach w miejskich bibliotekach czy księgarniach. Pozostaje nam jedynie urokliwy zapach świeżo wydrukowanej książki, pożółkłe stronice, pamiątki zostawione między stronami albo też zapiski innych czytelników.