Śmierć w roli głównej
Śmierć – temat dla wielu ludzi przerażający, temat tabu budzący tylko nieprzyjemne uczucia i lęki. Nie chcemy słyszeć o śmierci – „stała się czymś obcym, co przestało pasować do obowiązującego modelu kultury sukcesu, zabawy, kultu młodości”, ale są ludzie, którzy czynią z niej głównego bohatera swoich filmów, scenariuszy i próbują przedstawić ją w kategoriach sztuki.
Marcin Koszałka – reżyser, operator, scenarzysta urodzony w 1970 roku w Krakowie opowieści o śmierci traktuje jako opowieści o życiu w kontekście śmierci. Choć sam panicznie się jej boi (pozostałość z dzieciństwa umacniana przez szantaże emocjonalne matki) dotyka jej bardzo mocno w swoich filmach dokumentalnych. W „Istnieniu”, nominowanym do Paszportu Polityki, reżyser postanowił sfilmować umieranie i śmierć krakowskiego aktora Jerzego Nowaka, który zadeklarował, że swoje ciało po śmierci przeznaczy na preparat naukowy dla studentów medycyny.
Początkowym zamysłem reżysera było towarzyszenie z kamerą Jerzemu Nowakowi podczas jego agonii i ostatecznej śmierci. Zmienił jednak zdanie.
„To był pomysł z młodości, jechanie po bandzie, na które wszyscy źle reagowali. I słusznie. Uświadomiłem to sobie, kiedy pana Nowaka trochę bliżej poznałem. Do filmu „Istnienie” szukałem człowieka, który zapisał swoje ciało nauce, ale filmowanie jego śmierci byłoby nie do przyjęcia. Zrezygnowałem też dlatego, że sam akt śmierci niczego by nie wniósł. To nawet nie byłaby droga do sukcesu przez skandal. Teraz pokazanie śmierci na żywo nie jest żadną sprawą, mamy to w telewizji, w internecie. Al Ka-ida pokazuje na żywo egzekucje zakładników.”
Ostatecznie film powstał (Jan Nowak wciąż żyje) i okazał się historią życia z perspektywy śmierci i przedstawił ją zupełnie inaczej niż poprzedni – „Śmierć z ludzką twarzą” o zakładzie pogrzebowym i krematorium w Ostrawie. Jego pracownicy stykali się ze śmiercią na co dzień, aż stała się czymś naturalnym i nie była dla nich tematem tabu. Opowiadali o niej bez większych emocji. Koszałka pokazał śmierć jako towar, na którym można coś zyskać, zarobić.
„Ostrawa to problem globalny – laicyzacja, śmierć wypchnięta poza nawias, hipermarket. Usługa likwidacji trupa ma być usługą z ludzką twarzą, a wszystko po to, żebyśmy się mniej bali. Ale prowadzi to do tego, że będziemy się bali jeszcze bardziej.”
Może dlatego owładnięty obsesją śmierci szukał ludzi, którzy mogliby mu ją przybliżyć i uczynić mniej nieznaną – stąd te filmy, stąd bohaterowie, stąd opowieści – od intymnych zwierzeń do oschłych stwierdzeń pracowników krematorium.
Jedni kręcą filmy o śmierci, inni umierają na scenie, jak na przykład Moleiere podczas wystawiania sztuki „Chory z urojenia” czy Tadeusz Łomnicki, który podczas próby do „Króla Leara” zasłabł na scenie i zmarł tego samego dnia. Jego ostatnie słowa były słowami sztuki i jednocześnie ostatnimi słowami bohatera: „Więc jakieś życie świta przede mną. Dalej, łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem!”
Pisarz, scenarzysta i krytyk filmowy Wojciech Kuczok w „Tym piekielnym kinie” skupił się na „analizie” filmów m.in. Zanussiego, Greenawaya, von Triera czy Iñárritu. Eseje, które znalazły się w tej książce opisują także to, co w filmach nieprzyjemne – śmierć, umieranie, przemoc.
„Bardziej od śmierci interesuje mnie sam proces umierania. Śmierć jest stale obecna i w nowych mediach, i w popkulturze jako rodzaj pospolitego rekwizytu. To bezrefleksyjne wykorzystywanie śmierci bez świadomości, że umieranie i odchodzenie jest mało fotogeniczne i trudne w zrozumieniu, w oglądaniu, w odbiorze. Nikt się nad tym nie zastanawia. Natomiast mnie interesuje proces pożegnania i rozstawania się z życiem. Dramat człowieka, który się z tym zmaga, a także problem dobrej i złej śmierci. I w jaki sposób artyści kina nad nim się pochylają, ich refleksja tanatologiczna jest dla mnie bardzo istotna.”
Moim zdaniem najlepszy wpis na artstore,nie ze względu na wydarzenia w Smoleńsku.Nie umiemy mówić o śmierci,nie tylko my,ale jest kult młodości.Dlatego tak się ucieszyłam na dokument Marcina Koszałka.Naprawdę przejmujący film.Mało jest takich filmów,ja sama przypominam sobie tylko serial „Sześć stóp pod ziemią”.Równie ciekawy i chwytający za serce tak jak film pana Koszałki.
warto uswiadomic sobie na podstawie uzasadnionych pytan ustalajacych styl zycia ile nam zostalo to przymusza do refleksji jesli nie zmienie stylu zycia umre za 47 lat kazdy moze zrobic test na smierc.org