Dziewczyna na każdy dzień

Sięgnęłam kilka dni temu po “Dziewczynę na każdy dzień”. Zwabił mnie ten niejednoznaczny tytuł, bo autorki – Camilli Morton – niestety nie kojarzyłam zupełnie (choć dla wielu jest znana jako twórczyni bestselleru “Jak chodzić na wysokich obcasach”). Dziewczyna na każdy dzień inna (tu wersja zupełnie męska)? Czy może dziewczyna tak wspaniała i uniwersalna, że aż na każdy dzień? Teraz już wiem.
Książka wyszła na papierze wydawnictwa Niebieska Studnia i zaliczyć  ją mogę do inteligentno-dowcipnych. Jest to swego rodzaju pokaźny kalendarz (być może kojarzycie małe kalendarze z wyrywanymi kartkami, a na każdej z nich jakaś praktyczna rada) przedstawiający dzień po dniu “zmagania” współczesnej kobiety z minionym i współczesnym światem (tym duchowym i materialnym). Historia rozpoczyna się w Nowym Roku – 1 stycznia i przez kolejne kartki kalendarza dostarcza wielu cennych, czasem oczywistych, a innym razem zaskakujących porad, a że myśli współczesnych kobiet (lub bez współczesnych) podążają w bardzo wielu różnych kierunkach, to i porad tu dostatek. Będziemy mogli poznać listę najpopularniejszych diet odchudzających, znaczenie listów pisanych ludzką ręką (z odniesieniem do życia i twórczości pisarki Jane Austen), wartość blogów i pamiętników. Dowiemy się w jaki sposób samotnie spędzić Walentynki, jak dziękować,  jak zrobić na kimś dobre wrażenie, jak przyznać się do porażki. Wszystko to przeplatane dużą dawką dobrych żartów,  odwołaniami do kina, muzyki, literatury, historycznymi notkami, cytatami i ciekawostkami, i co najważniejsze – dopasowane do naszych polskich realiów.

Jest to jeden z najlepiej napisanych fragmentów w sztukach Shakespeare’a i dlatego warto o nim pamiętać. Powstała w 1595 roku historia skrzywdzonych przez los kochanków dzieje się we włoskim mieście Werona. Tę samą tragedię opowiedziano również środkami opery, baletu i filmu, między innymi w pięknej wersji Franca Zefirellego z 1968 roku i uwspółcześnionej, dynamicznej wersji Baza Luhrmanna. Zamiast jednak oglądać po raz kolejny któryś z tych filmów, lepiej przynieś z wypożyczalni wersję nagrodzoną Oskarem w 1936 roku, reżyserowaną przez Irvina Thalberga, z jego żoną, Normą Shearer, w roli Julii. Możesz nawet zamówić ten film jako oryginalny prezent walentynkowy

“Dziewczynę na każdy dzień” pochłania się całymi stronicami, bo język Camilli Morton taki lekki i zwiewny, że chciałoby się czytać i czytać. Świetna to więc lektura, gdy ciężkie i zawiłe historie, albo męczące zmiany akcji wychodzą już bokiem, a człowiek potrzebuje się po prostu zrelaksować – lekko, łatwo i przyjemnie. Czytanie każdego dnia po jednej kartce kalendarzowej, to zdecydowanie za mało.Książka dostępna w sprzedaży od 12 listopada 2009.