Imię książki

O tym jak słowa wpływają na wyobraźnię nie trzeba dużo pisać, a jak wyobraźnia oddziaływuje na marzenia – warto. Na pewno wszyscy pamiętamy film lub książkę „Imię róży” – pełne tajemnicy opactwo benedyktynów, a w nim wielka biblioteka z  hebanowymi regałami, światło zakradające się między zakurzone, pożółkłe stronice pięknie oprawionych książek, unoszący się zewsząd zapach starego druku i poczucie, że jest to miejsce magiczne, w którym zamknięto miliony ludzkich myśli, dusz, przeżyć, historii. Zawsze kiedy myślę o bibliotece z prawdziwego zdarzenia przed oczami staje mi taki właśnie obraz, a z nim marzenie o własnym pokaźnym księgozbiorze. Skórzane oprawy, pozłacane zdobienia, wytłoczona czcionka, specyficzny zapach i kolor papieru.

Marzenie o tego typu książkach może być dziś w pełni zrealizowane, jeśli tylko zauważy się istnienie Wydawnictwa Artystycznego, które od 1989 roku prowadzone jest przez Urszulę Kurtiak i Edwarda Leya (rzemiosło introligatorstwa artystycznego poznawali w Szwajcarii i Francji). Wydawane przez nich książki (w edycjach bibliofilskich i artystycznych) są niezwykłe, biorąc pod uwagę jakość wykonania i choć, co prawda nigdy nie miałam okazji trzymać żadnej z nich w ręku, to przekonana jestem o ich wydawniczym majstersztyku. Jak inaczej nazwać książkę, na którą się patrzy, a w tym czasie dotyka się ducha czasu i epoki, w której została napisana. Musi to być wielka przyjemność i uczta dla poczucia estetyki.

Imię Róży

„Imię Róży” – Umberto Eco (egzemplarz angielski w oprawie sakwowej)

„Trylogia” – Henryk Sienkiewicz

„Wesele” – Stanisław Wyspiański

Bibliofil (z gr. biblíon: książka; philos: przyjaciel, miłujący) – miłośnik, znawca i zbieracz rzadkich i cennych egzemplarzy ksiąg.

Bibliofil książkę traktuje jako swego rodzaju dzieło sztuki. Zwraca uwagę na kunszt wydania – jej układ typograficzny, ilustracje, oprawę, szlachetność użytych materiałów. Ceni unikalność posiadanego egzemplarza, docieka jego historii, okoliczności wydania.

Wikipedia

Artyzm wydania, a więc wyważone złocenia, suche tłoczenia, intarsje, reliefy, skórzane/jubilerskie/pergaminowe/jedwabne oprawy nawiązujące do tematyki książki i epoki powstania spotęgowany jest przez unikatowość. Miło jest posiadać jedyny określony egzemplarz w swoim księgozbiorze. W tym momencie nie chodzi już nawet o treść książki (choć w żadnym wypadku nie popieram trzymania książek w regałach tylko po to, by półki nie były puste), a znacznie bardziej o to, by  nacieszyć oczy.  Chodzi o sztukę i piękno w niej. To nie jest snobizm, a jeśli nawet, to jestem w stanie go zaakceptować i zrozumieć dlaczego niektórzy miłośnicy literatury gotowi są zapłacić za książkę nawet 10 tysięcy złotych, ale za to za jaką książkę – tomik pachnący liliami, oprawiony w jedwabny żakard „Królowa burz wiosennych” Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

„Królowa burz wiosennych” – Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Miłym zaskoczeniem była dla mnie informacja o tym, że wydawnictwo wykorzystuje w swojej pracy zabytkowe narzędzia i technologie wypracowane przez introligatorstwo setki lat temu, prowadzi także szkołę „Legatoria Artificiosa”, w której naucza introligatorstwa artystycznego na zasadzie mistrz-uczeń, tak jak to w dawnych czasach bywało.

Dobrze jest, gdy książki i ich autorów traktuje się z należytym szacunkiem, oprawiając teksty w tak szlachetny sposób, nadając im nowe imię – sztuka, a ich lekturę wprowadzając w wyższy wymiar.